Przepalone niebo? Refleksy w szybach lub wodzie? Wypłowiałe kolory? To wszystko częste problemy, które wynikają z warunków oświetleniowych, a zwłaszcza z bardzo dużej różnicy w liczbie światła w jasnym i ciemnych partiach obrazu.
W wielu przypadkach można temu dość łatwo i niedrogo zaradzić – przy pomocy filtra polaryzacyjnego, który umożliwia usuniecie odblasków oraz nasycenie kolorów.
Jak działa filtr polaryzacyjny?
Ale o co właściwie biega? Technicznie: promienie słoneczne ulegają odbiciu od powierzchni obiektów lub rozproszeniu – w efekcie pojawiają się odblaski oraz zmniejsza nasycenie kolorów. Zadaniem filtru polaryzacyjnego jest zatrzymanie światła niespolaryzowanego, dzięki czemu nie dociera ono do matrycy = redukują się odblaski słoneczne.
Budowa samego filtru jest bardzo prosta. Cienka warstwa materiału polaryzacyjnego umieszczona jest między dwiema szklanymi płytkami. Budowa pozwala na swobodne obracanie przednim kołem filtru, dzięki czemu można ustawiać taki kąt polaryzacji, aby zmniejszyć ilość przechodzącego przez niego światła spolaryzowanego. Najlepiej jest dostosować ustawienia filtru kręcąc nim, jednocześnie spoglądając w wizjer aparatu. Ponieważ światło spolaryzowane występuje najintensywniej pod kątem 90 stopni względem słońca, dlatego najlepsze efekty użycia filtru polaryzacyjnego uzyskamy, gdy ustawimy aparat pod katem prostym wobec do słońca.
Filtry kołowe czy liniowe?
Ponadto warto wiedzieć, że z filtru najlepiej jest korzystać w czasie poranka lub zachodu słońca, kiedy słońce znajduje się nisko nad horyzontem. Najmniejszy efekt osiągniemy w podczas mglistych i pochmurnych dni – co jest logiczne. Filtry polaryzacyjne mają najszersze zastosowanie w fotografii przyrodniczej, makrofotografii oraz fotografii krajobrazowej.
Na rynku dostępne są dwa typy filtrów polaryzacyjnych: liniowe i kołowe. I tutaj jedna, krótka informacja, bo rozwijanie tego zagadnienia byłoby bardzo skomplikowane (zobacz: polaryzacja). Do lustrzanek nadają się w zasadzie tylko polaryzacyjne filtry kołowe. Kropka.